środa, 14 października 2015

Rozdział XI



„Kiedy powiem sobie dość
A ja wiem, że to już niedługo
Kiedy odejść zechcę stąd
Wtedy wiem, że oczy mi nie mrugną, nie
Odejdę cicho, bo tak chcę
I ja wiem, że będę wtedy sama
Nikt nawet nie obejrzy się
I ja wiem, że będzie wtedy cicho
I tylko w Twoje oczy spojrzę
Tę jedną prawdę będę chciała znać
Nim sama zgasnę, sama zniknę
Usłyszę w końcu to, co chcę”
- O.N.A. „Kiedy powiem sobie dość”

- Co cię sprowadza o tej porze, Michael? – w końcu odezwał się Stefan.
- Chciałem cię o coś zapytać, a raczej poprosić. – rzekł trochę zmieszany. Było mu niezręcznie.
- Pewnie,  wejdź, a nie stoisz na dworze. – uśmiechnął się przyjaźnie, a następnie oboje przenieśli się do przedpokoju, dziewczyna dalej stała przy schodach zupełnie osłupiała. – To jaką miałeś prośbę? – dodał.
- Wróciłem do mieszkania i okazało się, iż w całym moim pionie jest awaria. Sąsiadowi wczoraj pękła rura, a naprawa potrwa aż tydzień, spakowałem się i pomyślałem… - czuł się skrępowany. – Mógłbym się u ciebie zatrzymać przez ten czas? Wiem, nie powinienem nawet prosić, poszedłbym do Juliette, ale akurat teraz zwaliła jej się na głowę rodzina. Zrozumiem jeśli odmówisz, wtedy musiałbym… - Kraft popatrzył na niego, kręcąc głową. Przerwał mu.
- Wystarczy. Oczywiście, że możesz się u mnie zatrzymać, przecież jesteś moim przyjacielem. – poklepał go po ramieniu.
- Dzięki. – przyjacielsko go uścisnął.
- To teraz będę miał już dwójkę gości. – zaśmiał się. - Chodź Michi na górę, przygotuję ci pokój. Ines idziesz z nami? – dziewczyna drgnęła.
- Nie, pójdę po coś do picia. – Stefan skinął głową, a ona w pośpiechu mijając blondyna udała się do dużego pomieszczenia.
Oparła się o blat kuchenny. Wszystkie złe emocje zaczęły w niej buzować. Powstawała jakaś mieszanka. W każdej chwili mogła wybuchnąć. Miała wszystkiego dość. Zastanawiała się czy ta awaria to pretekst, czy prawda. Miała mętlik. Wszyscy mamy takie momenty, że najchętniej zamknęlibyśmy się gdzieś i nie wychodzili, dopóki wszystko się nie ułoży. Po kilku minutach ochłonęła i postanowiła wziąć prysznic. Wchodząc ujrzała zapalone światło, znaczyło to, że ktoś ją ubiegł. Udała się do swojego lokum i niemal oniemiała. Koło okna stał blondyn i bacznie patrzył w jej stronę.
- Nie pomyliły ci się czasem pokoje? – wysyczała.
- Wiem, iż nie jest to dla ciebie komfortowa sytuacja, zresztą dla mnie również nie. – poruszyła palcami u dłoni. – Nie denerwuj się, przecież nic ci nie zrobię.
- Skąd wiesz, że się denerwuję? – uniosła brew.
- Też mam taki nawyk. – wzruszył ramionami. Nie pojmowała czemu w pewnych aspektach są tak cholernie podobni do siebie.
- Po co tu przyszedłeś? Chyba nie po to, żeby stwierdzić, że mamy te same przyzwyczajenia. – prychnęła.
- Chciałem poprosić żebyśmy udawali przed Stefanem i przy nim powstrzymywali się przed docinkami. To go zrani, a on na to nie zasługuje. – przytaknęła, miał rację.
- Coś jeszcze? – zirytowana założyła ręce na piersi.
- Nie, już idę. – odparł po czym podszedł do drzwi. – A tak właściwie… - przystanął kilka centymetrów od niej, czuła jego oddech na swojej skórze. Spojrzał jej głęboko w oczy. – Przystań taka być.
- Niby jaka? – nie wiedziała co chłopak ma na myśli, była zdezorientowana.
- Oschła i zimna. Nie jesteś taka. – już miała coś powiedzieć, ale on wyszedł. Tak po prostu. 

*  *  *  *  *  *  *  *  *  *
Następnego dnia obudziły ją krople deszczu, które dudniły w parapet. Zapowiadał się pochmurny i deszczowy dzień. Z trudem zwlekła się z łóżka. Zaczęła wykonywać poranne czynności. Kiedy zamieniła koszulkę nocną na rurki i bluzkę zeszła na dół. Zobaczyła chłopaków, którzy siedzieli przy stole i zajadali się kanapkami.
- Cześć Ines, siadaj. – rzekł Stefan przełykając ostatni kęs i poklepał miejsce obok siebie. Dziewczyna usiadła, równo naprzeciw Michaela. – Jedz śmiało. – uniósł kąciki ust. – Mam nadzieję, że oboje popołudniu mi w czymś pomożecie. – popatrzył na nich.
- W czym? – zagadnął blondyn.
- Jutro urządzam imprezę, przecież wiecie. – skinęli głowami. – Trzeba jechać po zakupy, mogę na was liczyć?
- Oczywiście. – Michael szeroko się uśmiechnął. – Nawet nie musisz pytać. – pokręcił głową. Kraft spojrzał na dziewczynę. – Och, Ines też na pewno się zgadza, będzie się ogromnie cieszyć. – zmroziła blondyna wzrokiem.
- To ustalone, po obiedzie wyruszamy na wielkie zakupy. – włożył po sobie naczynia do zmywarki i udał się na górę.
A oni znowu zostali sami. Michi mógł oczywiście iść, przecież również skończył swoje śniadanie, lecz był na tyle uparty, że z grobową miną wpatrywał się w sylwetkę naprzeciwko siebie. Miała ochotę coś powiedzieć, ale oszczędziła sobie. Nie chciała zaczynać dnia od kłótni. Skończyła swoją porcję, a potem spojrzała na chłopaka.
- Czemu się mi tak bacznie przyglądasz? – spytała wprost. Nic nie odpowiedział. – Jestem gdzieś brudna?
- Może. – wzruszył ramionami.
- Gdzie? – zaczęła przejeżdżać po buzi swoim palcem.
- Pod nosem masz pestkę z pomidora. – zaśmiał się. Już miała wytrzeć tamto miejsce. – Poczekaj! – powstrzymał ją. Nie wiedziała dlaczego, ale posłuchała go. Michael nagle wstał i zajął miejsce koło niej.
- Dokładnie tutaj się ubrudziłaś. – uniósł kciuka i powoli dotknął jej skóry. Zadrżała. Mimowolnie. Nie chciała tego. Była na siebie cholernie zła za ten odruch. Dlaczego jej ciało tak zareagowało? Blondyn jeszcze kilka razy przetarł tamto miejsce, a potem nagle wstał. – Jednak potrafisz być delikatna i taka.. – szukał odpowiedniego słowa. – Subtelna. – skierował się do wyjścia z pomieszczenia, ale odwrócił głowę. – Wcale nie byłaś brudna. – puścił jej oczko.
Osłupiała. Nie wiedziała co ma sądzić o tym, co wydarzyło się raptem kilka chwil temu. Na myśl nasuwało jej się jedno stwierdzenie. Zaczął się bawić. Zaczął się bawić nią oraz jej uczuciami, które nadal były całkowicie rozbieżne i każdego dnia inne.

*  *  *  *  *  *  *  *  *  *
Hej! 
Dziś oddaję Wam kolejny rozdział, mam nadzieję, że się spodoba chociaż trochę :)
Ponad 10 000 wyświetleń stało się faktem. Dziękuję! 
Nie wiem jak Wy, ale ja już nie mogę doczekać się listopada i pierwszego konkursu PŚ!
Bez zbędnych przedłużań klasycznie do kolejnego ;)
Buziaki ;**

czwartek, 8 października 2015

* Skoczne Opowiadanie Wakacji *

Wiem, że ten post powinien się pojawić wcześniej. Przepraszam za to, ale w weekend mnie nie było, teraz musiałam nadrabiać zaległości w szkole. Przez to wszystko zaniedbałam Wasze blogi :( Obiecuję, jutro wszystko nadrobię!

A teraz przejdźmy do konkretów:
* Dziękuję Paula Ss, bo to Ty mnie nominowałaś.
* Dziękuję wszystkim, którzy oddali głos w tym konkursie na mój blog.
* Dziękuję wszystkim, którzy są ze mną. Komentują, czytają.
* Dziękuję wszystkim, dzięki którym ten blog istnieje i działa sprawnie.

Gdyby nie Wy - czytelnicy, nigdy dalsze publikacje by się nie pojawiały, a wiadomość, iż to co piszę komuś się podoba to niesamowite uczucie. Zakładając bloga w lipcu nigdy nie sądziłam, że po 3 miesiącach będzie prawie 10 tysięcy wyświetleń.

Ta wygrana dedykowana jest w całości Wam!

Jeszcze raz: DZIĘKUJĘ!