środa, 24 lutego 2016

Rozdział XVIII



„Niebanalne sytuacje,
niepotrzebne prowokacje,
każda z nich ma jakiś głębszy sens,
a gdy Ciemno robi się,
to jeszcze mocniej, mocniej do Ciebie chcę.”
- Power Play  „Lubisz To Lubisz”

Czasem smucą nas sytuacje, które wydarzyły się u zupełnie obcych ludzi. Dlaczego? Może po prostu nam żal i oddajemy wyrazy współczucia. A co, jeżeli coś złego wydarzy się u naszych bliskich osób? Nawet takich, którzy z nie wiadomo jakiej przyczyny stali się bardzo bliscy naszemu sercu. Co wtedy czujemy? Trudno określić. Wydaje się, że to sprawa indywidualności. To tylko dwie różne opcje. A co się stanie, kiedy do tego dojdzie jeszcze trzecia? Najgorsza. Osoba, którą darzymy szczególną sympatią, dzielimy każdy jej ból, każde rozterki cierpi. Z naszego powodu. Przez nas. Czy to jedna z najokropniejszych rzeczy, która może nam się w życiu przydarzyć? Na pewno. 

 *  *  *  *  *  *  *  *  *  *
Na samą myśl o jej smutku, ściskało mu serce. Miał wrażenie, że odczuwał każde złe emocje. Solidarnie. Razem z nią. Kiedyś wyśmiałby każdego, kto tak by powiedział. Nie wierzył w nic takiego. Dla niego była to pewnego rodzaju abstrakcja. Teraz się zmieniło. Jest inaczej. Miał wrażenie, że od tych wszystkich myśli eksploduje mu głowa.
- .. i wtedy.. Słuchasz mnie w ogóle? – Kraft popatrzył na przyjaciela.
- Tak, tak. – odpowiedział beznamiętnym wzrokiem.
- Masz jakiś kłopot? – chciał mu pomóc. Zawsze w każdej sytuacji doradzali sobie nawzajem.
- Może. – wzruszył ramionami.
- Ines? – zapytał krótko. W odpowiedzi blondyn przytaknął głową. – Ostatnio wszystkie twoje problemy są z nią związane. – wziął głęboki wdech. – Nie sądzisz, ze to trochę …..hmm…. dziwne?
- Stefan, to jest bardzo dziwne. – westchnął. – Ale co ja poradzę na to, że zmieniła moje życie o sto osiemdziesiąt, a nawet trzysta sześćdziesiąt stopni.  

*  *  *  *  *  *  *  *  *  *
Pobyt w Austrii dobiegał końca . Pakowała walizki. Z tygodnia, na tydzień miała w tym coraz większą wprawę. Wszystko szło jej sprawniej i o wiele krócej.
- Możemy pogadać? – nagle stanął koło niej brat, z którym nie odzywała się przez ten cały spędzony czas.
- Chyba nawet musimy. – spojrzała na niego.
- Przepraszam. – powiedział szybko.
- Za? – próbowała wyciągnąć z niego jak najwięcej.
- Wszystko. – odpowiedział wymijająco.
- Markus nie chcę, żebyś przepraszał wbrew sobie, chcę abyś to przemyślał dokładnie. – poklepała go po ramieniu.
- Przemyślałem. Uwierz. Szczerze cię przepraszam. – popatrzył z dużą skruchą.
- A porozmawiasz z Michaelem?
- Ines, nie myślisz, że to dla mnie za dużo? Przeprosiłem cię, bo naprawdę uznałem to za kompletną głupotę, by się z tobą kłócić i się nie odzywać. Nie zasługujesz na to. Nie oczekuj jednak, że w jego sprawie jestem w stanie zrobić coś więcej, niż przechodzenie obok niego i nie uderzenie go. – powiedział na jednym wdechu. Minęła dłuższa chwila, zanim dobrała odpowiednie słowa.
- Mimo, że bym chciała, nie będę cię do niczego zmuszać. Nie chcę żyć bez rozmów z tobą. – nie wytrzymała i mocno go przytuliła. Odwzajemnił gest.
- Kocham cię, siostro. – wyszeptał jej do ucha.
- Kocham cię, bracie. – delikatnie przejechała ręką po jego włosach.

 *  *  *  *  *  *  *  *  *  *
Pani Margaret siedziała na ławce w parku i z uwagą przyglądała się dwójce dzieci. Lubiła spędzać z nimi czas. Chłopczyk wraz z dziewczynką biegali wokół drzew. Patrząc na nich, od razu na twarz wkradał się uśmiech.
- Michi, powiedzieć ci coś? – zapytała czarnowłosa.
- Pewnie. – odpowiedział wesoło.
- Ale nie będziesz się śmiał? – chciała się upewnić.
- Nie. – szybko pokręcił główką. – Obiecuję! – uniósł rękę do góry.
- Chciałabym kiedyś polecieć do góry. Tak jak robią to ptaki. – popatrzyła na niebo.
- Ja też tak chcę. – odparł hardo.
- Zrobimy to kiedyś? – spojrzała na niego.
- Tak! Wszystkie najlepsze rzeczy zrobimy razem. – objął ją chudymi ramionami.

*  *  *  *  *  *  *  *  *  *
Leżała na łóżku w swoim pokoju. Ostatnie tygodnie doprowadziły ją do rozsypanki emocjonalnej. Nie mogła się poskładać. Kiedy sądziła, że jest już na dobrej drodze, zawsze brakowało jednego elementu i cała układanka nie miała sensu. Tylko czy swoje uczucia możemy porównywać do zabawki? Otóż tak. Nasze życie to najczęściej coś zaskakującego i kompletnie niespodziewanego.  Czasem wszystko jest idealne, a innym razem beznadziejne. Nie mamy na nic ochoty, ranimy wszystkich dookoła, a jedyne co czujemy to nasze żale, czy smutki. 

Do czego możemy porównać słońce?
Do radości.

A deszcz?
To łzy.

Burzę?
Nerwy.

Tęcza?
Nadzieja na lepsze.

Gwiazdy?
Odzwierciedlenie naszych marzeń.

Chmury?
Zmartwienia.

Wiatr?
Duże, bądź małe zmiany.

Zimno?
Negatywne emocje.

Ciepło?
Wszystkie dobre momenty.

Całe nasze życie możemy opisać za pomocą natury, przedmiotów, zjawisk, pogody. Można stwierdzić, że to co nas otacza ma jakiś sens. Bez wyjątku.

A co w takim razie symbolizuje potłuczona szklanka?
Złamane serce….

*  *  *  *  *  *  *  *  *  *
Hej!
Po pierwsze dziękuję za ponad 20 tysięcy wyświetleń! Coś niesamowitego! ^^
Mam nadzieję, że nie zaniedbuję Was bardzo. Staram się w weekendy docierać. Czasem jest ciężko.
Mówiłam, że piszę dość nietypowo i te końcowe zdania są tego potwierdzeniem.
Na 20 rozdział szykuję coś niespotykanego, jak dotąd. Zupełna inność. Przynajmniej, ja nigdy nie czytałam takiego czegoś. Co, poznacie już w następnym.
Jedynie dołuje mnie fakt, że zbliża się zakończenie PŚ :( 
Nie będę przedłużać.
Do kolejnego!
Buziaki i jeszcze raz dziękuję, że jesteście! <3
 

środa, 3 lutego 2016

Rozdział XVII



„Nie możemy przecież ciągle udawać, że jest dobrze
Nie ma zapasu sił, chęci, zaczynamy się różnić,
Przestajemy na tych samych falach nadawać
Wydaje się nam, że wiemy co się święci,
A to sprawia, że ręce zaczynają nam opadać”
- GrubSon „Naprawimy to”

Intensywnie na niego spoglądała. Zaczęła przeczuwać. Ten wzrok nie świadczył o niczym dobrym. Widać było smutek, żal, gorycz i wielką nienawiść. Jednak chłopak nic się nie odezwał. Stał w tym samym punkcie, z zaciśniętymi dłońmi. Gdyby w tym momencie przyszedł blondyn, bardziej niż pewne, było to, że po prostu zaatakowałby go.
- Powiesz coś? – wyszeptała słabym głosem.  Jedyne co usłyszała w odpowiedzi  to odgłos nieskazitelnej ciszy. – Będziesz milczał przez cały czas? – dodała nieco pewniej.
- A czego byś ode mnie oczekiwała? – nie chciał ranić siostry swoją nonszalancją, ale to było  silniejsze od niego.
- Chciałabym, abyś zaakceptował . – założyła kosmyk włosów za ucho.
- Nie umiem. – praktycznie nie było go słychać.
- Przecież obiecałeś! – podniosła ton. Był to największy błąd.
- Wiem! No i co? Każdy czasem nie dotrzymuje obietnic. – wzburzył się. – Nie umiem, Ines! – spojrzał na nią. – Nie umiem przywyknąć do tego, że pogodziłaś się z osobą, która dostarczyła mi takiego bólu i teraz jak gdyby nigdy nic z nim rozmawiasz. Ja też mam uczucia i niestety pewne sytuacje również mnie przerastają! Nie umiem opanować negatywnych emocji w jego stronę! Ty również zrozum. – dziewczyna nieco się wzdrygnęła.
- Wiem, że popełnił błąd. Wielki błąd. Może ci się wydawać to śmieszne, ale on tego żałuje! – próbowała nieustannie przekonać go do swojej racji.
- Mógł pomyśleć zanim zrobił coś takiego! Teraz zaczął żałować? – prychnął. – No to muszę ci powiedzieć, że jest bardzo szybki.
- Czy ty naprawdę nie rozumiesz, że jest mu strasznie wstyd, że nie może normalnie myśleć, przez to co zrobił? – podparła się o ścianę.
- A czy kiedykolwiek powiedział mi to prosto w twarz? – oczekiwał odpowiedzi. – I jaka jest odpowiedź? Oczywiście, że nie! – krzyknął. – Dlaczego nie podejdzie i nie powie mi normalnie: ‘Wstyd mi, że po pijaku pieprzyłem twoją pannę.’? – złość dalej w nim rosła.
- Przecież oboje byli wtedy pijani. On i Miriam… - nie zdążyła dokończyć.
- Nie wypowiadaj przy mnie jej imienia! – wysyczał. – Oboje są siebie warci! Jeden nie ma odwagi przyznać się, jak mężczyzna, a ona tłumaczy się, że była nietrzeźwa i nie wiedziała co robi! – pokręcił głową. Dziewczyna nawet nie miała o tym pojęcia. Wiedziała, iż rozmawiał z byłą narzeczoną, ale nigdy nie wspominał o tej sytuacji.
- Ale on rzeczywiście żałuje… - kolejny raz upierała się przy swojej wersji.
- Według mnie jedyne czego żałuje, to tego, że nie zaliczył jej do końca! – walnął ręką o szafę, a potem wyszedł z pokoju, trzaskając przy tym bardzo głośno drzwiami.

*  *  *  *  *  *  *  *  *  *
Wracała do domu po kilkugodzinnej rozmowie z koleżankami. Od czasu do czasu lubiła wychodzić i poplotkować na różne tematy.
Wchodząc do budynku oczekiwała kompletnej ciszy. Rodzice wyjechali, a jej brat wraz z narzeczoną pojechał na kilkudniowe zgrupowanie.  Jakie było jej zdziwienie, kiedy usłyszała, jak z góry dochodzą dziwne dźwięki. Najpierw trochę się wystraszyła, ale po kilku chwilach postanowiła zbadać skąd pochodzi hałas. Kierując się na piętro zobaczyła uchylone drzwi do pokoju Markusa. Powoli skierowała się w tamtą stronę i przez małą szparę zajrzała do środka.
- Co ty tu robisz? – zapytała wchodząc w głąb pomieszczenia. Wtedy spojrzała na jego twarz, która była lekko mokra, potem przekierowała wzrok na porozrzucane piłeczki tenisowe, którymi musiał rzucać w szafę. – Co się stało? – zapytała powoli.
- Zdradziła mnie. – wypowiedział powoli dwa raniące słowa. Wiedziała, co zrobić. Szybko przysiadła koło niego i mocno przytuliła. – Najgorsze jest to, że nakryłem ich w łóżku. – jeszcze bardziej przytulił się do siostry, było jej trochę ciężko oddychać, ale nic nie mówiła. Ta chwila była bardzo trudna dla jej brata, który straszliwie cierpiał.

 *  *  *  *  *  *  *  *  *  *
Następnego dnia chłopaki mieli trening, a ona usiadła na trybunach. Zastanawiała się jak będzie teraz. Czy Markus jak kiedyś, będzie z nią normalnie rozmawiał, czy spotka się z Michaelem. Niczego nie była pewna. Nagle z zamyśleń wyrwał ją głos, a w zasadzie dwa.
- Hej Ines! – ryknęli razem Stefan i Michi.
- Jak mnie przestraszyliście! – sapnęła do nich. – Nie sądziłam, że tak szybko się zobaczymy.
- Za godzinę mieliśmy przyjść do trenera, ale postanowiliśmy, iż jeszcze zobaczymy się z tobą. Cieszysz się prawda? – Kraft poklepał dziewczynę po ramieniu.
- Cieszę się. – uśmiechnęła się słabo, chciała ukryć przed nimi, że coś jest nie tak.
- Coś ci jest? – zagadnął blondyn.
- Boli mnie głowa, wzięłam tabletkę, mam nadzieję, że przejdzie. – Stefan skinął głową. Uwierzył. Michael jednak nie był usatysfakcjonowany tą wymijającą odpowiedzią.
- Dobra, widzę jak na siebie zerkacie. Zostawię was samych. – chłopak puścił im oczko, a za chwilę zniknął gdzieś za zakrętem.
Towarzyszyła im cisza. Nie potrzebowali wielu słów. Wiedział, że coś ją gnębi. Jednak nie chciał, aby za wszelką cenę mu się spowiadała. Poczuł jak jej głowa opada na jego ramię.
- Nie mam siły. – westchnęła.
- Mnie nie oszukasz. Widzę, że coś się dzieję. – powiedział delikatnie.
- Pokłóciłam się z Markusem. Nie odzywamy się od wczoraj. – spuściła głowę.
- Niech zgadnę. Pewnie chodziło o mnie. – Przytaknęła, a on zamknął ją w mocnym uścisku.

*  *  *  *  *  *  *  *  *  *
Znajdowała się w sklepie niedaleko hotelu.  Po wybraniu paru rzeczy, ruszyła w stronę kasy.
- Ines, czy to ty? – odwróciła się i pożałowała.  – Nie wierzę, to naprawdę ty.
- Co chcesz? – wysyczała.
- Chciałbym tylko porozmawiać, proszę.
- Nie uważasz, że już miałeś dużo to powiedzenia. Aż za dużo. Nic nie dzieje się dwa razy w życiu, Max. – pośpiesznie udała się w kierunku kasjerki.

„Z biegiem czasu życie przestaje być proste,
Nie jest tak łatwo, jak mogłoby się wydawać, oj nie.”

*  *  *  *  *  *  *  *  *  *
Hej!
Dziś przychodzę do Was z kolejnym rozdziałem. U Was będę zaglądała w weekendy, ponieważ skończyły się ferie i nastąpił powrót do szkoły :( 
Co do treści powyżej.... nie jest zbyt interesująca. Piszcie co sądzicie! Dowiecie się kim jest pan na końcu, ale nie tak szybko. Zdradzę Wam, że za tym będzie ciągnęła się jakaś historia.
Także do następnego!
Buziaki <3