„Znowu myślę o minionych chwilach
Które przeszły niczym wiatr
Pamiętam jak po nocach mi się śniłaś
Mówiłaś, że to żart
Puste słowa, które nic nie znaczą
Nie dla ciebie są
A nasze serca niechaj nam wyznaczą
Wspólny, dalszy los”
- Bednarek „List”
Które przeszły niczym wiatr
Pamiętam jak po nocach mi się śniłaś
Mówiłaś, że to żart
Puste słowa, które nic nie znaczą
Nie dla ciebie są
A nasze serca niechaj nam wyznaczą
Wspólny, dalszy los”
- Bednarek „List”
Jak to możliwe, że z pozoru dwie
osoby, zupełnie obce, które łączy tylko przyjaźń, nie mogą bez siebie
wytrzymać? Oczywiste, w tych czasach istnieją wszelkie rodzaje komunikacji:
Internet, telefon. Nie jest to jednak w stanie zastąpić rzeczywistych spotkań,
rozmów. Oni w stu procentach mogli potwierdzić te słowa. Niejednokrotnie mieli
ochotę zostawić wszystko, spakować się i pojechać do siebie. Czy ich relacja
była normalna? Przecież przyjaciele spotykają się ze sobą, zwierzają się, ale
na pewno nie całują. Dlaczego oni to robili, chociaż z drugiej strony nie
chcieli posunąć się do czegoś więcej? Minął ponad rok, od kiedy zaczęli
poznawać się na nowo. Ile czasu jeszcze potrzebowali, by uświadomić siebie co
tak naprawdę czują?
*
* * *
* * *
* * *
- W czwartek jedziemy do Wisły trenować.
– oznajmił Markus, widząc siostrę przygotowującą obiad. Pokiwała głową.
- Chłopaki pewnie się cieszą. –
zaśmiał się.
- Biorąc pod uwagę, że dwa dni
będą treningi otwarte, jestem przekonany, że tak. Tym bardziej, iż to akurat weekend.
– usiadł przy stole. – Co dziś będzie do jedzenia?
- Zapiekanka. Może się uda. – jej
kąciki ust powędrowały ku górze.
- Przecież umiesz świetnie
gotować.
- Miłe, że tak uważasz. –
przysiadła naprzeciw niego.
- A zapomniałem o najważniejszym.
– uniosła brew. – w sobotę dojadą Austriacy.- puścił jej oczko. – Nie udawaj,
że się nie cieszysz.
*
* * *
* * *
* * *
Lubiła przyjeżdżać do Polski.
Zawsze podczas zawodów gromadziły się ogromne tłumy kibiców. Wspaniale było
widzieć, jak tysiące ludzi przeżywa skoki razem z zawodnikami. To była swego
rodzaju magia. Najpiękniej wyglądało to wszystko z góry. Różnorodne flagi
powiewające na wietrze. Nieważne, skąd kto był, wtedy wszyscy byli jedną wielką
rodziną – skoczną rodziną.
Zdziwiła się, że podczas
otwartego treningu w sobotę zgromadziło się tyle osób. Szczególnie damska część
widowni z ogromnymi uśmiechami podchodziła do skoczków, po to, by zrobić
zdjęcie, czy zdobyć podpis. Oni w miarę możliwości oczywiście się zgadzali.
Wchodząc do drewnianego domku ujrzała
Andreasa, który przykładał sobie pod oko woreczek z lodem.
- Welli, co się stało? – podeszła
do niego zmartwiona.
- Jedna dziewczyna chciała, bym
podpisał się na fladze, wtedy ten kijek powędrował ku górze, a ona mnie
dźgnęła. – skrzywił się na samo wspomnienie. – Już nigdy tam nie podejdę.
- Przecież nie zrobiła tego
specjalnie. – poklepała go po ramieniu.
- Prawie straciłem oko. – pisnął.
- Oj Andi, nie zachowuj się jak
dziecko. – pokręciła głową. – Przeżyjesz, a nie wiecie może, gdzie jest Markus?
– zapytała jego i stojącego obok Richarda.
- Wyszedł, zanim weszłaś. –
odpowiedział ten drugi.
- W takim razie idę go
szukać.
*
* * *
* * *
* * *
- Austriacy już przyjechali. Są w recepcji. – te słowa jej wystarczyły.
Wybiegła z pokoju, a następnie
jak najszybciej złapała windę. Nie mogła się doczekać, kiedy ujrzy blondyna.
Stał koło Stefana, rozmawiali. Kraft po zauważeniu Niemki, szturchnął
przyjaciela. Dziewczyna natychmiast pobiegła do niego, a już po chwili tonęła w
jego uścisku. Oboje na to czekali.
- Zachowujecie się jak para. –
pokręcił głową chłopak stojący obok. – popatrzyli na niego.
- To przyjacielskie gesty. –
odparła zmieszana Ines.
- Dlaczego nie umiecie przyznać
się sami przed sobą? – pokręcił głową i poszedł w kierunku trenera.
*
Następnego dnia oba teamy udały
się na skocznie. Oczywiście wszystko było zaplanowane tak, by nie przeszkadzano
sobie nawzajem. Każdy przecież chciał się jak najlepiej przygotować przed
następnymi wyzwaniami. Idąc koło Austriaka czuła na sobie niemiły wzrok innych
dziewczyn, zastanawiała się z jakiej przyczyny wystąpił.
- Michael! – zawołała grupa
dziewczyn. Blondyn pociągnął Ines ze sobą i ruszył w ich stronę. – Możemy
zrobić sobie z tobą zdjęcie? – na potwierdzenie skinął głową. – Dziękujemy.
- Nie ma za co. – odpowiedział z
uśmiechem. Nagle jedna podeszła bliżej.
- Michi, jesteś moim ulubionym
skoczkiem, uwielbiam cię i śledzę od początku twoją karierę. Mogłabym cię
przytulić? – kiedyś od razu by się zgodził, a teraz? Popatrzył na czarnowłosą.
– Nie masz nic przeciwko? – tym razem nastolatka zwróciła się właśnie do niej.
- Nie. – odchrząknęła. Blondyn
niepewnie podszedł do fanki, a ona szybko go objęła. Uścisk nie był jednak
długi, trwał dosłownie dwie sekundy.
Nie wracali do tego dziwnego incydentu.
Nie wiedziała, dlaczego w ogóle została zapytana o pozwolenie, przecież
nie była nikim ważnym. Czyżby wszyscy wyobrażali sobie, że są parą? Nie chciała
obudzić się następnego dnia i zobaczyć wiadomości z niemiłymi komentarzami, czy
pogróżkami.
- O czym myślisz? – z zamyśleń
wyrwał ją głos Austriaka.
- Nie ważne. – uśmiechnęła się. –
Idź, zbliża się twoja kolej. – doszli wspólnie do wyciągu.
- Wiedziesz ze mną? – pokręciła
głową.
- Nie będę przeszkadzać. Musisz
się skoncentrować. – popatrzył w jej oczy.
- Jak ze mną nie pójdziesz stracę
całą swoją energię. Wszystko uleci. – zapierał się.
- To szantaż? – spytała
zdziwiona. Wzruszył ramionami.
- Nazywaj to jak chcesz. - puścił
jej oczko. – Chodź. – wyciągnął dłoń, którą po chwili pewnie ścisnęła.
* * * *
* * *
* * *
Hej! Dawno mnie tutaj nie było, prawda? Niestety kilka spraw musiałam poukładać, a pewne odłożyć na potem. Mam nadzieję, że chociaż trochę mnie zrozumiecie. Postaram się wpaść również na Wasze blogi, ale nie chcę nic obiecywać.
Rozdział w miarę mi się podoba. Wspomnienie z Wisły wróciło! Ale oceńcie go same :)
Trzymajcie się i do następnego! ;*