„Ja potrafię wierzyć w dobro, nienawidzić, mocno kochać,
nie potrafię ufać ludziom, wciąż się uczę ich szanować,
chciałbym umieć trzymać dystans, kiedy serce mówi zrób to!
nie potrafię się powstrzymać w obawie co będzie jutro.”
-3J feat. Nizioł „Polska wersja”
Zapewne każdy z nas miał sytuację
w swoim życiu, kiedy nie wiedział czym się kierować. Serce i rozum to
zawsze były dwie sprzeczności, prawda? Jeśli chodzi o miłość większość pewnie
pójdzie za głosem serca. Pytanie kolejne brzmi następująco: czy narząd może
zdecydować o ważnych sprawach, uczuciach? Czy to wszystko nie zależy od naszej
głowy, od naszych pragnień, czy wewnętrznych wydarzeń, które wszyscy tak
świetnie sobie układamy? To zawsze był bardzo trudny temat. Nigdy nie można
było dać jednoznacznej i dobitnej odpowiedzi. Rozum też poniekąd płata figle.
Dlaczego? Po prostu umiemy się bardzo mocno do kogoś przywiązać. W pewnych
sytuacjach za bardzo. Potem nie wyobrażamy sobie bez tej osoby życia i jest to
skutek różnych samookaleczań, depresji. Spróbujmy więc jeszcze raz. Serce i
rozum. Wszyscy je posiadamy. Są wewnątrz nas. Dwa proste słowa. Jednak jeśli
mielibyśmy się dokładnie nad tym zastanowić, to coś o wiele bardziej
skomplikowanego, niż nam się wydaje. Czasem dając odpowiedź na jedno pytanie,
otrzymujemy w zamian kilka innych, które nie są tak proste i oczywiste. Mają
jakiś ukryty sens. Zupełnie jak nasze życie.
*
* * *
* * *
* * *
Miesiąc później:
Kolejne zawody pokazywały inne
oblicza zawodników. Sezon zapowiadał się niezwykle emocjonująco zważywszy na
fakt, że już niedługo miał się odbyć Turniej Czterech Skoczni. Prestiżowe
konkursy, o których wygraniu marzy każdy skoczek. Faworytów było
kilkunastu, a skoczni tylko cztery.
Szwajcarię uwielbiał od zawsze,
więc z ogromną niecierpliwością czekał na zawody w tym kraju. Tym bardziej, iż
przypominały one o nadchodzących świętach, o czasie spędzonym w rodzinnym
gronie, o chwili odpoczynku. Czuł jednak wewnątrz siebie, że pewna sprawa,
która nie daje mu spokoju od długiego czasu warta jest wyjaśnienia. Czas zebrać
całą swoją odwagę i rozwiązać problem. Nie można wiecznie chować głowy i pozostawać
tchórzem.
Udał się w stronę domku
niemieckiej drużyny. Wewnątrz spotkał kilku skoczków, ale tego, którego szukał
nie. Poprosił kolegów, o to, by nie wspominali Markusowi, że tu jest. Kiedy został sam, nie wiedział co ma
robić. Lepiej byłoby gdyby stał, czy siedział? Niby głupi szczegół w tej chwili
miał jakieś znaczenie. Po upływie trzydziestu minut ujrzał sylwetkę, na którą
tak czekał. Widział jednak w jego oczach, że Niemiec nie był zadowolony z jego
obecności.
- Co znowu chcesz? – warknął na
blondyna, wchodząc do pomieszczenia.
- Porozmawiać. – starał się
brzmieć naturalnie, jednak cała ta sytuacja zaczynała go coraz bardziej
przytłaczać.
- O czym? – prychnął. – Nie
sądzisz, że my nie mamy o czym rozmawiać. – podkreślił ostatnie słowa.
- Owszem, mamy. – stwierdził
dobitnie. - Kiedyś wydarzyło się coś, co absolutnie nie powinno mieć miejsca.
- Zabawne, że dopiero teraz to
mówisz. – pokręcił głową. – Powiedz tylko, dlaczego? Ines ci kazała, czy
faktycznie wyrzuty sumienia zaczęły cię strasznie dręczyć?
- Twoja siostra nie ma z tym nic
wspólnego. – zaprzeczył pośpiesznie. – Jednak miałeś rację. Jestem zwykłym
tchórzem, który wiecznie się oprawdza, zamiast przyznać się do winy. Tak po
prostu, bez tłumaczenia o okolicznościach. Masz rację, kiedy mówisz, że jestem
dupkiem. Zrobiłem naprawdę coś strasznego, bez względu na to w jakim stanie
byłem. Nie myślałem racjonalnie, ale przecież nikt też nie zmuszał mnie do
wlania w siebie prawie butelki wódki. To ja spieprzyłem, dlatego chcę naprawić.
Nie oczekuję, byśmy stali się przyjaciółmi, bo byłoby to co najmniej śmieszne.
Chciałbym, abyś wiedział, że cholernie jest mi przykro i wbrew pozorom, zdaję
sobie sprawę z tego co zrobiłem. Jeszcze raz bardzo cię przepraszam, chociaż
pewnie niewiele to da. – wziął głęboki wdech i wydech.
- Jestem w szoku. – ręką
zmierzwił swoje włosy. – Nie spodziewałem się nigdy, że powiesz coś takiego, a
w dodatku mam głupie wrażenie, iż mówisz to szczerze.
- To jest w stu procentach
szczere. Nie przyszedłem rozgrywać przedstawienia.
- Chociaż ogromnie jest mi trudno
w to uwierzyć, powiedzmy, że w jakimś małym stopniu będę próbował starać się o
tym zapomnieć. Jednak będzie to długa i kręta droga. – westchnął po dłuższym
czasie.
- Podasz mi chociaż rękę? –
wystawił dłoń i spojrzał na Markusa. Ten dopiero po upływie minuty z małą
siłą oddał gest. – To naprawdę wiele dla mnie znaczy.
- Chyba nie mogę żyć w
negatywnych relacjach ze swoim przyszłym szwagrem przez cały czas? – zaśmiał
się.
- Kim? – Michael z
niedowierzaniem uniósł swoją brew. – Przecież my z Ines nic… - nie dokończył.
- Jeszcze nie.
*
* * *
* * *
* * *
Niekiedy zaraz po przebudzeniu
się mamy wrażenie, że dzisiejszy dzień zaliczymy do udanych. Chyba sami nie
wiemy skąd mamy takie przypuszczenia. Po prostu czujemy to wewnątrz siebie.
Zaraz po porannych czynnościach
postanowiła zejść na śniadanie. Pomimo dość wczesnej pory cały czas chodziła
zadowolona. Uśmiechała się do wszystkiego i do wszystkich. Kiedy usiadła koło
członków z niemieckiej kadry od razu szturchnął ją Markus.
- Musimy pogadać po śniadaniu.
Przyjdę do ciebie. – nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ chłopak szybko wstał i
wyszedł.
Zaczęła się zastanawiać czego będzie
dotyczyć ta rozmowa. Nie miała absolutnie żadnego pomysłu.
Po skończonym posiłku prędko udała się do swojego pokoju. Usiadła i nerwowo potakiwała nogą. Po kilkunastu minutach usłyszała pukanie do drzwi.
Po skończonym posiłku prędko udała się do swojego pokoju. Usiadła i nerwowo potakiwała nogą. Po kilkunastu minutach usłyszała pukanie do drzwi.
- Wchodź. – powiedziała do brata,
po czym zaprosiła go do środka.
- Nie stresuj się tak, siostra. –
przysiadł na brzegu łóżka.
- Po prostu nie wiem, dlaczego
tak nagle musimy porozmawiać. – spojrzała na chłopaka.
- Uznałem, że powinnaś wiedzieć.
- Mianowicie, co? – zapytała
całkiem zdziwiona.
- Wczoraj odbyłem pewną
konfrontację. – przeciągał.
- Mów dalej. – nalegała. Zrobił
jakby chwilę przerwy.
- Rozmawiałem z Michaelem. –
dostrzegł jej ogromne zdziwienie.
- Rozmawiałeś? Wy potraficie się
dogadać?
- Jak widzisz nie pozabijaliśmy
się, więc nastąpił sukces. – zaśmiał się. – Przeprosił mnie. Można powiedzieć,
że po części pogodziliśmy się.
- Żartujesz? – pokręciła głową.
- Z takiej sytuacji akurat bym
się nie śmiał. Nie chcę żebyś wiecznie była świadkiem naszych zgrzytów. Nie
warto. To nie oznacza, że zapomniałem. Minie bardzo dużo czasu, zanim zaczniemy
się dogadywać. Jednak mam nadzieję, że mimo wszystko kiedyś to nastąpi. – lekki
uśmiech zagościł na jego twarzy. Dziewczyna podbiegła do niego i mocno go
objęła.
- Dziękuję. – wyszeptała. – To
dla mnie bardzo ważny gest.
* * *
* * * * *
* *
- Ines, jesteś dziewczyną, ale bardzo cię lubię. – blondyn podszedł do
malutkiej dziewczynki.
- Ja ciebie też bardzo lubię. – zaśmiała się. – Nawet bardziej niż
swoje niektóre koleżanki. – przybliżyła rączkę, a chłopak delikatnie ją objął.
- Dlaczego jest widno, a na niebie są gwiazdy?
„By nasze życie miało wreszcie jakiś smak.
Wracam chętnie do chwili i pamiętam pierwszy raz.
Pierwsze spotkanie jak podróż w nieznane.
Siedzieliśmy wpatrzeni tak jak dzieci, które jeszcze nic nie wiedzą.”
Wracam chętnie do chwili i pamiętam pierwszy raz.
Pierwsze spotkanie jak podróż w nieznane.
Siedzieliśmy wpatrzeni tak jak dzieci, które jeszcze nic nie wiedzą.”
- IRA „Ona jest ze snu”
* *
* * *
* * *
* *
Hej!
Tak jak obiecałam zjawiam się z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że od teraz wszystko będzie w pełnej regularności.
Dziękuję Wam, że czekałyście na nowość i dalsze perypetie Michaela, Ines i spółki!
Dawno mnie tu nie było, więc trochę sobie popiszę... :)
Ostatni weekend maja oraz ostatni dzień maja zapamiętam do końca życia. Naprawdę! To cudowne dla mnie chwile. W sobotę Ligę Mistrzów wygrał mój ukochany klub, czyli Real, natomiast w niedzielę Vive Tauron Kielce, czyli klub z mojego miasta, który również kocham wygrał historycznie Ligę Mistrzów! Z tej okazji właśnie wczoraj na Rynku odbyła się feta. Było wspaniale! Absolutnie nie da się tego wyrazić słowami, to trzeba po prostu przeżyć. Zmierzam do tego, aby właśnie życzyć Wam tak wspaniałych momentów w życiu. Wprowadzają wiele pozytywnego do naszego życia i bardzo nam pomagają.
Jeszcze raz dziękuję, że czekałyście!
Buziaki <3
Jestem :)
OdpowiedzUsuńKochana naprawdę cieszę się, że wróciłaś! Nie masz pojęcia, jak brakowało mi tej historii i tych skomplikowanych relacji bohaterów :)
Hmm.. mimo iż Michael i Markus zrobili jakiś tam mały krok do przodu to ja ten nadchodzący Turniej Czterech Skoczni widzę raczej w kolorach ich rywalizacji. Może się mylę, ale mam wrażenie, że jeden ani drugi tak łatwo w zawodach nie odpuści. I mogą być z tego kolejne spięcia. Przecież ten Turniej to Niemcy i Austria. Oby jednak było wszystko dobrze. Mam nadzieję, że moje przeczucia się nie sprawdzą.
Czekam na kolejny rozdział i gratuluję Ci tych wszystkich pięknych, sportowych chwil ;))
Pozdrawiam, buziaki :*
Witaj Kochana.
OdpowiedzUsuńRozdział fantastyczny.
Świetnie,że Markus i Michael względnie się dogadali. Bynajmniej nikt nie umarł.
Czyżby Markus też coś zauważył między Ines a Michaelem. Czyżby jego słowa "jeszcze nie" były prorocze. Oby tak.
Czekam na kolejny.
Łączę się z Tobą w radości. Real i Vive na zawsze w moim sercu :*
Jestem!
OdpowiedzUsuńMarkus i Michi doszli do porozumienia *.* No to teraz do przodu, prawda? :D
Świetny rozdział! Jeszcze tak długo wyczekiwany :3
Podoba mi się to, że Markus tak jakoś pozytywnie podszedł do tego pojednania, w sensie nie robił łaski, że jest tak wspaniały i wybacza... to na +++
Michi też mi zaimponował tym, że postawił na konfrontację i otwartość :) Zuch chłopak :)
P.S: Oboje jesteśmy Kielczankami, jak miło :3
Mam nadzieję, że towarzyszyły Ci podobne emocje jak mnie. Ja myślałam, że zejdę na niedzielnym meczu... już mi słabo się robiło :D
A feta - cudowna... kiedy Tkaczyk wzruszał się na tej scenie, sama myślałam że się popłaczę...
Tak! Życzę każdemu takich emocji. Tego się nie da opisać :)
Hej! Hej! ISKIERKA!
Melduję się!
OdpowiedzUsuńJejciu, kochana, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że do nas wróciłaś ^^ Rozdział cudny, jak zwykle. Warto było na niego czekać.
Michi i Markus się pogodzili. Nareszcie! Dobrze, że tak się stało, czas robić małe kroczki do przodu ku lepszemu. Mam nadzieję, że dawne nieporozumienia już nie wrócą.
Zobaczymy, co się dalej wydarzy, jak tym wszystkim pokierujesz :)
Co do Vive, jestem niesamowicie dumna z chłopaków. Pokazali, jak się gra :D Muszę przyznać, że zakręciła mi się w oku nie jedna łezka podczas oglądania wręczania nagrody. Zasłużyli na ten triumf, bez dwóch zdań.
Weny!
Buziaki :**
Hej!
OdpowiedzUsuńW końcu dodałaś rozdział. Tak się cieszę <3
Muszę przyznać, że i mnie zaskoczyło pogodzenie tej dwójki, ale to akurat jest dobra rzecz. Markus ma rację, że muszą się dogadywać, skoro ma być jego szwagrem :D
Czekam na nowość!
Hejo! ;*
OdpowiedzUsuńOjej, wreszcie jesteś, Kochana! <3
Tęskniłam wiesz? ;>
Wow, wow! Panowie chyba poszli w myśl zasady: 'Zgoda buduje...', ale to dobrze w sumie, choć niespodziewane. :) Tylko chodzi mi po głowie... ile to potrwa? xD No, wiem, jak to czasem bywa z mężczyznami. Łatwo odkopać topór wojenny u nich. xD No, ale na razie jest dobrze. :D
Czekam na kolejny rozdział! <33
Fajnie że panowie się dogadali. Ines bardzo na tym zależało i było widać że ogromnie się z tego cieszy. Zważając na to że jest to już kolejny rozdział a ja nie czytałam tych poprzednich nie mogę się zbytnio wypowiedzieć, ale postaram się nadrobić.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny 😘
Na takie dzieła warto czekać! ❤
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że jestem z lekkim opóźnieniem, ale ostatnie tygodnie szkoły, więc trzeba wyciągać oceny. Mam nadzieję, że zrozumiesz. :)
Cieszę się, że Michael zdobył się na odwagę i przeprosił Markusa. To bardzo duży krok, który w przyszłości zapewne popłaci, bo skoro Markus już uważa, że Michi będzie jego szwagrem...
Ines ma świetnego brata!
A i jeszcze chciałam powiedzieć, że dzięki Tobie przypominam sobie o piosenkach, o których zapominialam, a słuchać je lubiłam.
Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
Ściskam. ;*
Ps. Przepraszam za chaotyczny komentarz. Mam nadzieję, że da się cokolwiek zrozumieć. :D
Tak, tak! Przeprosił go! Nawet nie wiesz jak to mnie cieszy.
OdpowiedzUsuńO mamo, a ta końcówka jest taka urocza, że aż się rozpłynę chyba *.*
Czekam na kolejny i ściskam ;*
Kochana, jestem tak strasznie późno, że chyba mnie zabijesz, ale mam mnóstwo spraw na głowie.... Obiecuję oprawę!
OdpowiedzUsuńKolejny raz szczerze mnie oczarowałaś, jestem pod wielkim wrażeniem Twojego talentu <3
Nie sądziłam, że się pogodzą, ani tym bardziej, że Markus podejdzie do tego w ten sposób. Jednak całkiem miłe zaskoczenie.
Dobrze, że Michael zebrał w sobie całą odwagę i postanowił go przeprosić.
Dla Ines znaczy to zapewne bardzo dużo. Jakby nie patrzeć są to bliskie jej osoby. Rzekłabym, bardzo bliskie.
Jestem ogromnie ciekawa kolejnego rozdziału.
Już nie mogę się doczekać!
Kocham <333