środa, 16 listopada 2016

Rozdział XXVIII



„Znowu myślę o minionych chwilach
Które przeszły niczym wiatr
Pamiętam jak po nocach mi się śniłaś
Mówiłaś, że to żart

Puste słowa, które nic nie znaczą
Nie dla ciebie są
A nasze serca niechaj nam wyznaczą
Wspólny, dalszy los”
- Bednarek „List”

Jak to możliwe, że z pozoru dwie osoby, zupełnie obce, które łączy tylko przyjaźń, nie mogą bez siebie wytrzymać? Oczywiste, w tych czasach istnieją wszelkie rodzaje komunikacji: Internet, telefon. Nie jest to jednak w stanie zastąpić rzeczywistych spotkań, rozmów. Oni w stu procentach mogli potwierdzić te słowa. Niejednokrotnie mieli ochotę zostawić wszystko, spakować się i pojechać do siebie. Czy ich relacja była normalna? Przecież przyjaciele spotykają się ze sobą, zwierzają się, ale na pewno nie całują. Dlaczego oni to robili, chociaż z drugiej strony nie chcieli posunąć się do czegoś więcej? Minął ponad rok, od kiedy zaczęli poznawać się na nowo. Ile czasu jeszcze potrzebowali, by uświadomić siebie co tak naprawdę czują?

*  *  *  *  *  *  *  *  *  *
- W czwartek jedziemy do Wisły trenować. – oznajmił Markus, widząc siostrę przygotowującą obiad. Pokiwała głową.
- Chłopaki pewnie się cieszą. – zaśmiał się.
- Biorąc pod uwagę, że dwa dni będą treningi otwarte, jestem przekonany, że tak. Tym bardziej, iż to akurat weekend. – usiadł przy stole. – Co dziś będzie do jedzenia?
- Zapiekanka. Może się uda. – jej kąciki ust powędrowały ku górze.
- Przecież umiesz świetnie gotować.
- Miłe, że tak uważasz. – przysiadła naprzeciw niego.
- A zapomniałem o najważniejszym. – uniosła brew. – w sobotę dojadą Austriacy.- puścił jej oczko. – Nie udawaj, że się nie cieszysz. 

*  *  *  *  *  *  *  *  *  *
Lubiła przyjeżdżać do Polski. Zawsze podczas zawodów gromadziły się ogromne tłumy kibiców. Wspaniale było widzieć, jak tysiące ludzi przeżywa skoki razem z zawodnikami. To była swego rodzaju magia. Najpiękniej wyglądało to wszystko z góry. Różnorodne flagi powiewające na wietrze. Nieważne, skąd kto był, wtedy wszyscy byli jedną wielką rodziną – skoczną rodziną.
Zdziwiła się, że podczas otwartego treningu w sobotę zgromadziło się tyle osób. Szczególnie damska część widowni z ogromnymi uśmiechami podchodziła do skoczków, po to, by zrobić zdjęcie, czy zdobyć podpis. Oni w miarę możliwości oczywiście się zgadzali. Wchodząc do drewnianego domku  ujrzała Andreasa, który przykładał sobie pod oko woreczek z lodem.
- Welli, co się stało? – podeszła do niego zmartwiona.
- Jedna dziewczyna chciała, bym podpisał się na fladze, wtedy ten kijek powędrował ku górze, a ona mnie dźgnęła. – skrzywił się na samo wspomnienie. – Już nigdy tam nie podejdę.
- Przecież nie zrobiła tego specjalnie. – poklepała go po ramieniu.
- Prawie straciłem oko. – pisnął.
- Oj Andi, nie zachowuj się jak dziecko. – pokręciła głową. – Przeżyjesz, a nie wiecie może, gdzie jest Markus? – zapytała jego i stojącego obok Richarda.
- Wyszedł, zanim weszłaś. – odpowiedział ten drugi.
- W takim razie idę go szukać.  

*  *  *  *  *  *  *  *  *  *
- Austriacy już przyjechali.  Są w recepcji. – te słowa jej wystarczyły.
Wybiegła z pokoju, a następnie jak najszybciej złapała windę. Nie mogła się doczekać, kiedy ujrzy blondyna. Stał koło Stefana, rozmawiali. Kraft po zauważeniu Niemki, szturchnął przyjaciela. Dziewczyna natychmiast pobiegła do niego, a już po chwili tonęła w jego uścisku. Oboje na to czekali.
- Zachowujecie się jak para. – pokręcił głową chłopak stojący obok. – popatrzyli na niego.
- To przyjacielskie gesty. – odparła zmieszana Ines.
- Dlaczego nie umiecie przyznać się sami przed sobą? – pokręcił głową i poszedł w kierunku trenera.

*
Następnego dnia oba teamy udały się na skocznie. Oczywiście wszystko było zaplanowane tak, by nie przeszkadzano sobie nawzajem. Każdy przecież chciał się jak najlepiej przygotować przed następnymi wyzwaniami. Idąc koło Austriaka czuła na sobie niemiły wzrok innych dziewczyn, zastanawiała się z jakiej przyczyny wystąpił.
- Michael! – zawołała grupa dziewczyn. Blondyn pociągnął Ines ze sobą i ruszył w ich stronę. – Możemy zrobić sobie z tobą zdjęcie? – na potwierdzenie skinął głową. – Dziękujemy.
- Nie ma za co. – odpowiedział z uśmiechem. Nagle jedna podeszła bliżej.
- Michi, jesteś moim ulubionym skoczkiem, uwielbiam cię i śledzę od początku twoją karierę. Mogłabym cię przytulić? – kiedyś od razu by się zgodził, a teraz? Popatrzył na czarnowłosą. – Nie masz nic przeciwko? – tym razem nastolatka zwróciła się właśnie do niej.
- Nie. – odchrząknęła. Blondyn niepewnie podszedł do fanki, a ona szybko go objęła. Uścisk nie był jednak długi, trwał dosłownie dwie sekundy.
Nie wracali do tego dziwnego incydentu. Nie wiedziała, dlaczego w ogóle została zapytana o pozwolenie, przecież nie była nikim ważnym. Czyżby wszyscy wyobrażali sobie, że są parą? Nie chciała obudzić się następnego dnia i zobaczyć wiadomości z niemiłymi komentarzami, czy pogróżkami.
- O czym myślisz? – z zamyśleń wyrwał ją głos Austriaka.
- Nie ważne. – uśmiechnęła się. – Idź, zbliża się twoja kolej. – doszli wspólnie do wyciągu.
- Wiedziesz ze mną? – pokręciła głową.
- Nie będę przeszkadzać. Musisz się skoncentrować. – popatrzył w jej oczy.
- Jak ze mną nie pójdziesz stracę całą swoją energię. Wszystko uleci. – zapierał się.
- To szantaż? – spytała zdziwiona. Wzruszył ramionami.
- Nazywaj to jak chcesz. - puścił jej oczko. – Chodź. – wyciągnął dłoń, którą po chwili pewnie ścisnęła.

*  *  *  *  *  *  *  *  *  *
Hej! Dawno mnie tutaj nie było, prawda? Niestety kilka spraw musiałam poukładać, a pewne odłożyć na potem. Mam nadzieję, że chociaż trochę mnie zrozumiecie. Postaram się wpaść również na Wasze blogi, ale nie chcę nic obiecywać. 
Rozdział w miarę mi się podoba. Wspomnienie z Wisły wróciło! Ale oceńcie go same :)
Trzymajcie się i do następnego! ;*

4 komentarze:

  1. Melduję się!
    Kochana, stęskniłam się za tobą i tą historią, wiesz? ^^ I oczywiście, że rozumiemy. Nie samymi blogami człowiek żyje, a niektóre sprawy same się też nie ułożą, trzeba im pomóc :)
    Rozdział bardzo mi się podoba, jak wszystkie zresztą poprzednie. Wspomnienie z Wisły, nawet wiem jakie. Sama pamiętam te wszystkie insynuacje odnośnie kijków od flag aż za dobrze :D
    "Przyjacielskie gesty", jasne, jasne... jestem ciekawa, kiedy jednak Ines zauważy, że to już nieco jednak odbiega od przyjacielskiego zachowania.
    Czekam na kolejne, weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem!
    Wiedziałam, że będzie kijek! Nie mogło go zabraknąć! To podstawowe wspomnienie z Wisły! :D
    A co do przytulasków to i tak najlepszy był Markus rok temu! xD
    Może Ci już mówiłam..
    Ines i Michi jako przyjaciele? Taa, jasne.. A ja jestem królowa Elżbieta ;)
    Czekam na następny!
    Buziaki Kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Heeeej :3
    Boziu jakie słodziaki *.* Takie tiptoeing around each other. Kazdy wie o co chodzi a i tak zaprzeczają xD
    Świetny rozdział, w Wiśle nigdy nie byłam, ale czuję klimat :)
    Rozumiem, że masz dużo na głowie, uwierz mi doskonale wiem jak to jest nie mieć nigdy na nic czasu...
    Buziaki :* Życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, publikuj jak najczęściej, bo przecież chyba zdajesz sobie sprawę, że kocham to opowiadanie!
    Ciekawe, kiedy zorientują się oboje, iż to nie przyjaźń, a coś więcej.
    Tak się zachowują, ale oni są naprawdę dla siebie stworzeni!
    Uwielbiam ich jako całość, pięknie się dopełniają.
    Czekam na kolejny!
    Buziaki :*****

    OdpowiedzUsuń