„Mocą dobrych wspomnień znów
oddycham, to jest mój dzień, dlatego biorę wolne od życia.
Ku chwale spontaniczności
łapie chwilę nie ufając przyszłości.”
- Kamil Bednarek feat. Staff „Chwile jak te”
oddycham, to jest mój dzień, dlatego biorę wolne od życia.
Ku chwale spontaniczności
łapie chwilę nie ufając przyszłości.”
- Kamil Bednarek feat. Staff „Chwile jak te”
Przyszłość, czyli jedna z
największych tajemnic. To błahe stwierdzenie, ale przecież nie wiemy co będzie
za rok, tydzień, a nawet jutro. Możemy mieć plany, możemy gdybać co będzie, ale
czy naprawdę możemy przewidzieć to wszystko co stanie się w naszym życiu? Często
tego, co przychodzi, zupełnie się nie spodziewamy. To spada na nas jak kubeł
zimnej wody. Ta tajemnica jest jednak najpiękniejsza. Nasza niepewność, czasem
lęk przed kolejnym dniem. A gdybyśmy dostali możliwość przeczytania książki,
która opisuje nasze życie od początku do samego końca, otworzylibyśmy ją i tak
po prostu zagłębiali się w szczegóły? Zdania zapewne byłyby podzielone. Jedni
powiedzieliby ‘tak’. W ten sposób
wiedzieliby kiedy umrą, jakie cele w jakim czasie trzeba zrealizować, mieliby świadomość
tego co ich czeka. Inni odłożyliby książkę na bok i czekaliby na swój bieg
wydarzeń. Jednak w życiu nie mamy takich
opcji i wszyscy musimy cierpliwie wyczekiwać na to co przyniosą kolejne dni.
Stała pod hotelem, który ostatni raz widziała raptem parę dni temu. Nie czekała długo. Po kilku minutach dostrzegła wychodzących skoczków wraz z całą kadrą trenerską. Mimowolnie jej kąciki ust powędrowały ku górze, kiedy zobaczyła uśmiechniętego od ucha do ucha Stefana, pewnie kroczącego w jej stronę.
- Jednak przyszłaś. – cmoknął w policzek Ines, a następnie lekko się do niej przytulił.
- Przecież obiecałam. – szepnęła mu na ucho. W tym czasie do nich podeszli inni zawodnicy. Widziała go, stał z tyłu, zupełnie przygaszony.
Przywitała się ze wszystkimi oczywiście omijając jedną osobę. Kraft wziął jej walizkę i wpakował do wielkiego busa. Potem pokierował ją na miejsce, na którym miała usiąść, oczywiście koło niego.
- Nie siedzisz koło swojego przyjaciela? – zwróciła się w stronę chłopaka. Pokręcił głową.
- Jesteś moim gościem, a on przebywa ze mną praktycznie bez przerwy. – odpowiedział zupełnie naturalnie.
- Może teraz coś więcej opowiesz mi o sobie? – zagadnęła, a on na znak zgody kiwnął głową. Zaczęli dość długą rozmowę.
Dojechali na miejsce. Kierowca zawiózł wszystkich pod skocznię, stamtąd powoli zaczęli się rozchodzić. Oczywiście Stefan zaczął przypominać kolegą, iż są zaproszeni na imprezę. Ines rozejrzała się naokoło. Ostatni raz była tu pięć lat temu, u swojej cioci. Musiała przyznać, że Innsbruck to piękne miasto, niesamowicie klimatyczne. Oświetlona skocznia, nadawała chyba najwięcej uroku okolicy. Z rozmyślań wyrwał ją Stefan, który oznajmił, iż muszą już iść.
Jak się okazało nie szli długo. Zdziwiła się, gdy ujrzała jednorodzinny dom.
- Stefan, ty tu mieszkasz? – jakby szerzej otworzyła oczy.
- A dlaczego miałbym tu nie mieszkać? – chłopak podniósł brew. – To dom po moim wujku, który niestety ale wyjechał. – wzruszył ramionami, a następnie sięgnął po klucze do bramy. Szybkim ruchem ją otworzył, tak jak potem drzwi wejściowe. – Chodź, pokażę ci twój pokój.
Powoli poszła za nim na górę, po krętych schodach. Jej oczom ukazało się dość duże pomieszczenie urządzone bardzo nowocześnie.
- Idę do sklepu obok po coś do jedzenia, żebyśmy nie umarli z głodu. – zaśmiał się. – Możesz się rozejrzeć , nie krępuj się.
Postanowiła się trochę rozpakować. Wypakowała najpotrzebniejsze rzeczy i poukładała je. Wyszła ze swojego tymczasowego lokum. Zaczęła błądzić wzrokiem po pomieszczeniach, oczywiście tych które były otwarte. Koło jej pokoju znajdował się jeszcze jeden, jak się domyśliła również gościnny. Naprzeciw była sypialnia Stefana, tam nie zaglądała. Na korytarzu znajdowała się także łazienka. Zeszła na dół. Koło schodów rozprzestrzeniał się ogromny salon z wyjściem na taras. Po drugiej stronie umiejscowiona była kuchnia oraz mniejsza toaleta.
Usiadła na kanapie, wcześniej włączając telewizor. Zaczęła szukać jakiegoś ciekawego programu. Po chwili usłyszała dźwięk przekręcającego zamka. Od razu poderwała się z miejsca i pognała w stronę chłopaka.
- Pomogę ci. – oznajmiła, po czym chciała wziąć jedną z toreb.
- Nie wygłupiaj się, jesteś
gościem. – uśmiechnął się.
- Ale to żaden kłopot. Nie daj
się prosić. – niechętnie, ale oddał jej siatkę, wypełnioną różnymi produktami.- Jesteś bardzo uparta, zupełnie jak Michael. – Ines zrobiła groźną minę. – Stwierdzam tylko fakty. – wzruszył ramionami.
- W moim odczuciu to niezbyt dobre porównanie. – wzięła usta w wąską linię.
Zabrali się za rozpakowywanie, a potem zrobili małą kolację. Czuli się dobrze w swoim towarzystwie, jednak zmęczenie dawało o sobie znać. Niby byli przyzwyczajeni, ale jednak kilka godzin w podróży jest czymś wyczerpującym. Mieli się udać na górę, kiedy nagle dziewczyna przystanęła.
- Przepraszam. – powiedziała i odwróciła się w stronę chłopaka. Popatrzył na nią.
- Za co? – ponownie uniósł brew.
- Za to pytanie przed domem, było bez sensu i tak samo beznadziejnie brzmiało. – spuściła głowę na dół.
- Ines, nic się nie stało. – delikatnie uniósł palcami jej podbródek, jednak ona nie odwróciła wzroku w jego stronę. – Popatrz na mnie. – po tych słowach niechętnie, ale przeniosła swój wzrok na piękne tęczówki chłopaka. – Nic się nie stało. Naprawdę. Jeżeli myślisz, że mnie to uraziło, nie martw się. Nie jestem człowiekiem, który obraża się o byle co. – wypowiedział powoli i dokładnie każde słowo.
- Bo ty jesteś wyjątkowym człowiekiem, Stefan. – oboje w tym samym czasie uśmiechnęli się. Do końca nie wiadomo kto zaczął, ale zaczęli niebezpiecznie zbliżać do siebie swoje twarze. Ich usta dzieliło tylko kilka centymetrów. Niewiele, ale jednak. Nagle oboje podskoczyli , ponieważ do ich uszu dobiegł dźwięk dzwonka.
- Ktoś ma niesamowite wyczucie czasu. – potrząsnął głową. Pójdę otworzyć. – zwrócił się w stronę dziewczyny, na co ta przytaknęła głową. Miała doskonały widok na mały hol.
Kraft powolnym ruchem podszedł w stronę drzwi. Spojrzał przez wizjer, a potem na Ines. Przekręcił zamek.
- Cześć. – początkowo myślała, że ma jakieś omamy, ale kiedy usłyszała jego głos była całkowicie pewna, iż nie są to żadne zaburzenia. Kilka metrów od niej stał blondyn. Panował półmrok, mimo to Michael odnalazł wzrokiem dziewczynę. Chwilę patrzyli na siebie. Oboje z takimi samymi emocjami.
* * * * * * * * * *
Hej Kochane!
Dziś mały jubileusz, już 10 :)
Mamy ostatni dzień września, bardzo się z tego cieszę, gdyż to mój najbardziej znienawidzony miesiąc ;)
Jest jeszcze ważna sprawa, w ten weekend prawdopodobnie mnie nie będzie, dlatego Wasze blogi odwiedzę po niedzieli.
Jest jeszcze ważna sprawa, w ten weekend prawdopodobnie mnie nie będzie, dlatego Wasze blogi odwiedzę po niedzieli.
Tak jak pisałam pod tamtym rozdziałem, publikacje będą co 2 tygodnie :)
Piszcie co sądzicie o tym czymś na górze.
Do kolejnego!
Buziaki ;**